piątek, 22 stycznia 2010

Zwyczajny dzień w świetlicy

Zwykle dzień w naszej świetlicy rozpoczyna się około godziny 12.00 (dla mnie znacznie wcześniej). Wtedy to dzieciaki zaczynają przychodzic i to nie wszystkie od razu, ale pojedynczo - jest to związane z tym, o której godzinie kończą lekcje w szkole. Bardzo lubię ten czas, bo z perspektywy tych czterech lat zauważyłam, że swojsko się u nas czują i już od progu opowiadają o tym, co się działo w szkole, ale są dni, że nic nie mówią słowami, za to wiele mówi ich niewyraźna mina. Jest to czas na to, aby ich wysłuchac, docenic, pocieszyc, uśmiechnąc się i skoncetrowac się tylko na jednym dziecku naraz. A spostrzegłam, że potrzebują tej uwagi i jest to bardzo ważny element naszego dnia.

Następnie jest nie co bardziej dramatycznie, bo czasami kończy się to tupaniem nogami, krzykiem a nawet trzaskaniem drzwiami :-) - po prostu odrabiamy lekcje i dzieci nie przepadają za tym punktem programu, ale staram się być w tym temacie bardzo konsekwentna.


Madzia jest bardzo obowiązkowa i chętnie odrabia lekcje


Starsi pomagają młodszym :-)

A kto odrobił lekcje może się bawic, korzystac z internetu, grac...



Gry planszowe są całkiem ciekawe

A później jest jeszcze przyjemniej, bo mamy wspólny posiłek. Na ten punkt programu wszyscy czekają z utęsknieniem. Zdarza się, że dla niektórych dzieci jest to pierwszy posiłek w ciągu dnia a mamy go zwykle ok godziny 15.00. Nie wynika to często z braku pieniędzy w domu, ale z powodu zaniedbania przez rodziców.


Jedzenie przy okragłym stole

Pyszna kanapka

Po posiłku są zajęcia. W sposób stały prowadzimy zajęcia ewangelizacyjne, zajęcia profilaktyczno – wychowawcze tzw. „Rozmowy w toku” przy kawie i ciasteczku dla grupy starszej. Pozostałe zajęcia uzależnione są od wolontariuszy i ich umiejętności.


Poznajemy Biblię




I porzadki kończą oficjalny czas w „Fabryce Uśmiechów”.







Ja zazwyczaj zostaję dłużej i często zdarzają mi się wtedy nieplanowane odwiedziny. Po prostu któreś z dzieci przychodzi sobie porozmawiac i zwykle ten czas kończy się wspólną modlitwą. Jeśli mnie odwiedzają dwie osoby to wtedy dzieci modlą się o siebie nawzajem i to jest naprawdę super :-) O tym punkcie może innym razem więcej napiszę...